Historie pacjentówStomiaStyl życia

Mama to piękna przygoda życia każdej kobiety

Mama to piękna przygoda życia każdej kobiety, ale także pełna wyzwań rola w codziennym teatrze życia. Czym jest dla Pani bycie Mamą?

Mama: Tak jak pewnie dla każdej kobiety bycie mamą jest wyzwaniem, ciągłą nauką, zaszczytem i największą przygodą mojego życia.

Magda cofnijmy się w czasie. W wielu wywiadach i naszych rozmowach podkreślasz reakcję Twojej mamy na decyzję lekarza, że zostanie wyłoniona stomia. Padły wtedy słowa o próbie okaleczania Ciebie?

Magda: Tak! Za każdym razem powtarzam tę historię i mama tak samo się oburza, ale fakt – powiedziała lekarzowi, że to dla niej jak okaleczenie mnie. Wtedy usłyszała, że to choroba mnie okalecza. Dziś wiem, że mama nie widzi mojej stomii jako kalectwa ale jako szansę na normalne, piękne życie – które staram się wieść na co dzień.

To była zapewne chwila, która zostaje w sercu na zawsze? Jak Pani zapamiętała te emocje?

Mama: Byłam przerażona. Co prawda w toku całego leczenia przygotowywano nas obie na taką ewentualność nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli. Tak po cichu liczyłam do samego końca, że wydarzy się coś – jakiś zwrot akcji – dzięki któremu do tego nie dojdzie.

Mama towarzyszyła Tobie w życiu ze stomią od pierwszej chwili po jej wyłonieniu. Jaka jest rola najbliższej osoby? Co podpowiedziałabyś innym mamom / przyjaciółkom / bliskim Stomikom osobom?

Magda: Mama była przy mnie zawsze w szpitalu i poza nim (czy tego chciałam czy nie :p). To było dla mnie niezwykle ważne, nawet jeśli czasem frustrowało mnie to, że nie mogłam jej wyjaśnić w 100% jak się czuje. Wsparcie bliskich jest absolutnie niezbędne w tych trudnych chwilach, bo choroby związane z jelitami, z tym tabu jakim jest wypróżnienie wytwarzają w człowieku poczucie osamotnienia. Bo w sumie wstyd o tym mówić, bo nie wiadomo jak mówić, a nawet jeśli opowiemy jak się czujemy to zdrowy człowiek nie zrozumie w pełni. A kto inny niż Mama rozumie bez słów i będzie zawsze przy nas? Czasem wystarczy po prostu przytulić i nic nie mówić. Co bym poradziła?.. Hmm.. każdy przypadek jest inny, ale nikt z nas nie jest samotną wyspą i każdy potrzebuje wsparcia. Czasem wyraża się ono w uścisku, czasem w przygotowaniu posiłku, a czasem zrozumieniu, gdy chora osoba odwołuje spotkanie. Bądźcie wyrozumiali i obecni. To trudne żyć z osobą która jest sfrustrowana i chora, sama nie wiem jak moi bliscy ze mną wytrzymali.. ale jesteście dla nich najważniejszym wsparciem i pierwszą linią obrony przed chorobą. 

A Pani z perspektywy czasu, czy w tym wsparciu dla córki jako Stomika dziś zrobiłaby Pani coś inaczej / więcej / mniej?

Mama: Pewnie z perspektywy czasu byłabym bardziej otwarta na samym początku. Magda od początku szukała informacji o tym jak będzie wyglądało jej życie ze stomią i próbowała też “doedukować” mnie, ale ze względu na to o czym mówiłam – tą nadzieję, że do tego nie dojdzie – nie chciałam w tym uczestniczyć. Dziś wiem, że byłoby jej łatwiej poradzić sobie z tą wiedzą – która nie zawsze była łatwa i lekka do przyjęcia.

Jest Pani wierną fanką córki w jej działaniach w przestrzeni online. Wiem, że śledzi Pani na bieżąco wszystkie aktywności Magdy. Był chyba taki moment kiedy powiedziała Pani „poczekaj, jeszcze nie teraz…”?

Mama: Był taki moment. O ile zawsze wiedziałam, że Magda jest przygotowana i świadoma swojej choroby i swojej wartości i wiedziałam, że chce pomagać innym to bałam się jak zareagują inni. Świat jest pełen hejtu i ludzkiej zawiści i bałam się, że może to spaść na moje dziecko. Wynikało to trochę z faktu, że nie byłam świadoma jak ogromna i zżyta jest społeczność stomików nie tylko w Polsce ale i na świecie. Ale myślę, że wyszło to na dobre – Magda miała czas “dojrzeć” i dowiedzieć się więcej o sobie, o swoim ciele, o sprzęcie i poznać ludzi, którym teraz pomaga.

Magda, zawsze słuchasz się takich rad Mamy?

Magda: Hahahaha! Skłamałabym gdybym powiedziała ze zawsze. Jestem trudnym charakterem i lubię robić po swojemu. Taka indywidualistka ze mnie. Ale zawsze biorę zdanie mamy pod uwagę i z cierpliwością wysłuchuje „a nie mówiłam”, kiedy coś nie pójdzie po mojej myśli.

Taka córka jak Magda to zapewne powód do wielkiej dumy – osoba z tak głęboko zakorzenioną empatią i chęcią pomocy innym. Jako zespół wpierający osoby z wyłonioną stomią jesteśmy bardzo wdzięczni za Magdę.

Mama: Jestem – jak każda matka – dumna z mojego dziecka. Nie dość że pokonała chorobę, przeszła z pozytywnym nastawieniem przez ból i cierpienie to jeszcze dzisiaj dzieli się tym z innymi, znajduje czas dla każdego – czasem mimo ogromnego zmęczenia. Czasem jej siły zadziwiają nawet mnie..

Magda: Ja jestem totalnie wdzięczna za taką Mamę, za Was i za wszystkich fantastycznych ludzi, których poznaje na swojej drodze. Moja mama i Ty Sylwio już to słyszałyście ale ja jestem wdzięczna losowi za swoją chorobę, bo gdyby nie ona w moim życiu nie zdarzyłoby się tyle dobra i nie dowiedziałabym się tak wiele o sobie. W każdym najtrudniejszym życiowym zdarzeniu trzeba szukać pozytywów! 

Wiele razy ze wzruszeniem patrzę na Wasze wspólne zdjęcia, zwłaszcza w weekendowych relacjach. Tyle w nich ciepła, bliskości, zrozumienia. Jaka jest recepta na tak udaną relację Matka – Córka?

Magda: Szczerość i duża dawka dystansu do siebie. Obie mamy ciekawe temperamenty, więc czasem bywa ciekawie, ale zawsze znajdujemy wspólne rozwiązanie. Moja mama jest moją najlepszą przyjaciółką!

Mama: Chyba nie ma takiej uniwersalnej recepty – ale szczerość i tony cierpliwości. Mamy bardzo partnerskie podejście dzięki czemu łatwiej jest nam się porozumieć i rozwiązywać wszystkie problemy.

Bardzo dziękuję za każde słowo, które padło w tej szczerej rozmowie.
Życzę Paniom wielu pięknych wspólnych chwil i spełnienia każdej z Was w roli Mamy i Córki.

Rozmawiała: Sylwia Rucka-Chmielewska

Przeczytaj także...

Comments are closed.