Artykuły numeruBądź aktywnyStomiaStyl życia

Na wakacje wybierzmy się z osobami, które nas wspierają

Jeśli pacjent zmierzy się z lękiem, łatwiej będzie mu zaakceptować swoje ograniczenia i otworzyć się na świat – mówi Grażyna Kulka, psycholog zdrowia z Olsztyna.

Rozmawiała: Aleksandra Zalewska-Stankiewicz

Lato kojarzy nam się z większą aktywnością, z przyjemnościami i wypoczynkiem. Osoby ze stomią często przed chorobą prowadziły intensywne życie. Na czas operacji musiały zwolnić, niektórzy tak bardzo, że teraz czują lęk przed powrotem do aktywności, choćby przed wyjazdem na wakacje. Co pomoże im pokonać ten opór?

Każda choroba powoduje zmianę w życiu. Zwłaszcza po operacji zaczynamy dostrzegać, że pewnych rzeczy już nie będziemy mogli zrobić. Wiele osób popełnia bardzo duży błąd właśnie przez to, że nie chcą zauważyć swoich ograniczeń i blokad. Od razu brną w tzw. pozytywne myślenie, chcąc udowodnić sobie i innym, że nic się nie stało. Ale zaprzeczanie temu, że zachorowały, nie jest dobrą metodą. Pierwszym krokiem do życia po chorobie jest spotkanie ze swoim lękiem i sprawdzenie, z czym jest związany i co się za nim kryje. Być może jest to lęk przed mówieniem o tym, że jestem osobą chorą. A może lęk przed zaakceptowaniem, że coś się we mnie zmieniło i nie wiem, jak mam funkcjonować. A może obawiam się, co myślą o mnie inni. Trzeba sprawdzić, z jakimi emocjami wiążą się te blokady. Czy jest to żal, smutek, a może poczucie straty. Żeby wrócić do aktywności, najpierw pacjent musi sam zaakceptować fakt, że coś w jego życiu się wydarzyło.

Jeśli pacjent zaakceptuje te zmiany, będzie mógł wrócić do aktywności? Oczywiście, na tyle, na ile pozwoli mu stan zdrowia.

Jeśli zmierzy się z tym, co się wydarzyło, pojawi się w nim tzw. samowspółczucie. Przy każdej chorobie jest to bardzo ważny etap. Od lat pracuję z osobami chorymi, w tym niepełnosprawnymi i zauważam, że jeśli taki moment nie nadszedł, czyli jeśli osoba nie zaakceptowała swojej sytuacji, to nie może pójść dalej. Zawsze powtarzam moim pacjentom, że nie ma osób całkowicie zdrowych. Są ludzie niezdiagnozowani, każdy zmaga się z jakimś schorzeniem. Często nakierowanie na taki sposób myślenia pomaga w zaakceptowaniu sytuacji. A jeśli pacjent staje oko w oko z prawdą, będzie mógł w końcu siebie przytulić. Przytulić to wszystko, co ma i czego nie ma. To, czego jest więcej i to, czego jest mniej. I wtedy zrobi ruch ku zmianie. Zastanowi się, jak ma żyć, z tym, co mu zostało. Co będzie mógł robić i w jakim zakresie, również w czasie wolnym. Czy będzie mógł wyjechać na wspinaczkę górską czy lepiej, aby wybrał spokojne wakacje w agroturystyce.

Niektórzy pacjenci po diagnozie chcą żyć na sto procent, często podejmując ryzyko, na które nie decydowali się przed chorobą, np. skaczą ze spadochronem. Do czego takie myślenie może doprowadzić?

To nie znaczy, że taki proces działania jest zły, jest po prostu inny. Jedni krok po kroku, powoli przygotowują się do powrotu do aktywności. A inni robią to od razu, nie patrząc na fakty. To są dwa sposoby postępowania, ale trzeba wiedzieć, jakie będą ich konsekwencje. Jeśli nie skonfrontujemy się z naszymi ograniczeniami, nie damy sobie czasu na zaakceptowanie niedogodności, a udając, że nic się nie wydarzyło ruszymy w świat, to pewnego dnia może pojawić się rozczarowanie i szok. Być może usłyszymy coś na swój temat albo ktoś powie nam „stop”, lub nagle dostrzeżemy ograniczenie w swoim ciele, poczujemy ból. Nasza reakcja będzie nadmiarowa, nieadekwatna do sytuacji. Poczujemy, że ponieśliśmy porażkę. Z nadmiernego optymizmu możemy pogrążyć się w depresji.

Nieprzerobiony moment wróci do nas z podwójną siłą?

Tak może się stać, jeśli nie skonfrontujemy się z naszymi ograniczeniami. Czasem widzę po pacjentach, że nie uwzględnili pewnych rzeczy, nie przeżyli pełnego procesu zmiany, ominęli poszczególne etapy, które potrafią wrócić po kilku miesiącach, a nawet latach.

Ale jest możliwe, aby po chorobie czerpać z życia pełnymi garściami?

Oczywiście. Wszelkie dolegliwości chorobowe są dla nas szansą na zmianę, abyśmy mogli wybrać taki styl życia, który będzie nam bardziej służył, będzie zgodny z naszą duszą. Warto sobie zwizualizować, jakie życie chcielibyśmy wieść. Radzę, aby pomyśleć o pasjach, o których zapomnieliśmy, a kiedyś chcieliśmy rozwijać. Zastanówmy się, gdzie chcielibyśmy pojechać. Może znajdziemy przestrzeń do robienia zupełnie nowych rzeczy. Wszystko zaczyna się w naszej głowie, ale najpierw musimy zaakceptować siebie i swój aktualny stan zdrowia.

Przed nami letnie wyjazdy. Większość z nas przez półtora roku nigdzie nie wyjeżdżała. Jeśli do izolacji doszły doświadczenia z ciężką chorobą, może pojawić się opór przed wyjazdem. Co może pomóc go przełamać?

Szukajmy w sobie prawdy i samoakceptacji, ale ważne jest również środowisko, które nas wspiera. Ludzie, z którymi chcemy być. Zwłaszcza na wakacjach przebywać z ludźmi, którzy wiedzą o naszej sytuacji, z którymi możemy porozmawiać o naszych uczuciach i lękach. Przy osobach, które nas akceptują, będziemy mogli stopniowo wychodzić z domu. Nie polecam rzucania się w tłum, przygotujmy sobie miękkie lądowanie.

Część pacjentów ze stomią ma problemy z akceptacją swojego ciała po operacji. Tymczasem latem eksponujemy je częściej niż zwykle. Da się oswoić swoje ciało na nowo?

Jeśli czegoś w nas samych nie akceptujemy i jesteśmy w stanie to zmienić, zróbmy to. Ale jeśli choroba nam to uniemożliwia, możemy zastosować pewną technikę. Warto powiedzieć sobie głośno: „Akceptuję to, że nie zgadzam się na to, że jestem…” i tutaj dokończyć zdanie. Paradoksalnie powtarzanie tego zdania pozwoli nam pogodzić się z tym, czego w sobie nie lubimy. Spróbujmy dać sobie przyzwolenie na to, że jesteśmy, jacy jesteśmy. Warto też skorzystać ze specjalnej bielizny, ubrań czy sprzętu, w którym pacjent ze stomią poczuje się latem bardziej komfortowo.

Masz pytania dotyczące diety, aktywności fizycznej i refundacji dla osób ze stomią? Zadzwoń pod bezpłatny numer Telefonicznego Centrum Pacjenta 800 300 300

Przeczytaj także...

Comments are closed.