Artykuły numeruBądź aktywnyHistorie pacjentówStomiaStyl życia

Co dwie stomie to nie jedna!

Sandra Łazuga, specjalista ds. produktów, Telefoniczne Centrum Pacjenta Coloplast, dietetyk

Swoją historią podzielił się z nami Pan Witold z Poznania, który jest urostomikiem od dwóch lat. Pan Witold nie patrzy
na siebie przez pryzmat choroby, a daje się poznać przede wszystkim jako osoba bardzo aktywna, z wielkim apetytem
na życie i nowe doświadczenia.

Życie ze stomią rozpoczęło się dla Pana w 2019 roku. Jak doszło do operacji?

Zdrowie zawsze mi dopisywało, jednak tak się zdarzyło, że w sierpniu 2018 roku zacząłem odczuwać ból nerki. Diagnostyka trwała kilka miesięcy. W międzyczasie miałem do czynienia z dializami, potem z nefrostomią. Wyglądałem wówczas źle i bardzo schudłem, jednak lekarze nie wiedzieli, co było tego przyczyną. Zdecydowano, że przyjmę łagodną chemioterapię. Dopiero na początku 2019 roku diagnoza była pewna – rak pęcherza. Przyjąłem 37 dawek chemii
i w czerwcu tego samego roku usłyszałem, że jestem zdrowy. To była dla mnie dobra informacja, jednak coś nie dawało mi spokoju. W 2017 roku zmarła moja żona, u której zdiagnozowano właśnie raka pęcherza, więc postanowiłem skonsultować moją sytuację z urologiem, do którego chodziła. Pan doktor dał mi bardzo konkretną radę – trzeba wyciąć pęcherz. Usłyszałem, że to jedyna gwarancja, że nowotwór nie wróci. Bardzo się wtedy wystraszyłem, bo przede wszystkim chciałem żyć! Po operacji czułem się bardzo dobrze! Sam byłem zdziwiony, że nic mnie nie bolało. Właściwie zaraz po przebudzeniu poszedłem na pierwszy spacer. Czułem po prostu, że ruch jest mi potrzebny. Usłyszałem
od ordynatora, że czegoś takiego na oddziale jeszcze nie widzieli! 11 dni po operacji wróciłem do domu własnym samochodem – oczywiście jako kierowca.

Czy wiedział Pan wcześniej, czym jest stomia, lub konkretnie urostomia?

Nie. Mimo że pochodzę z medycznego środowiska i sam pracowałem przeszło 40 lat w szpitalu jako rehabilitant, pierwszy raz spotkałem się z tym, kiedy problem dotknął mnie bezpośrednio. Zasięgnąłem opinii u wielu osób
i zdecydowałem się na usunięcie pęcherza. Wiedziałem, że to dla mnie najlepsze rozwiązanie. Dzięki temu, kiedy nadszedł dzień operacji byłem bardzo spokojny. Miałem wielkie wsparcie bliskiej mi osoby, która zapewniła
mnie, że urostomia nic między nami nie zmieni. Było to dla mnie bardzo ważne.

Na pewno miał Pan po operacji szkolenie ze sprzętu stomijnego – czy od razu po nim czuł się Pan pewnie?

Wychodziłem ze szpitala doskonale wyedukowany. Dostałem całą wyprawkę ze sprzętem stomijnym oraz wszelkie informacje o tym, jak zmieniać worek, z jaką częstotliwością, na co zwrócić szczególną uwagę. Poinformowano
mnie, gdzie mogę uzyskać pomoc. Czy czułem się pewnie? Chyba tak, ponieważ kilka dni po powrocie do domu
w Poznaniu rozpoczynał się Jarmark Bożonarodzeniowy – nie mogło mnie tam zabraknąć! Nie mam żadnych przykrych wspomnień, jeśli chodzi o moje początki z urostomią. Przyznam szczerze, że oglądając obrazki i fotografie stomii przed operacją, było to dla mnie przerażające. Ale gdy już było po wszystkim, całkowicie zmieniłem swoje nastawienie
i na pewno była to zasługa personelu szpitala.

Czyli okazało się jednak, że nie taka stomia straszna jak ją malują! Od czasu operacji, aż do chwili obecnej, jest Pan w stałym kontakcie z naszym Telefonicznym Centrum Pacjenta. My kontaktujemy się telefonicznie z Panem, a Pan z nami, dlatego mieliśmy okazję się poznać – jak Pan ocenia taki wzajemny kontakt?

Byłem bardzo zadowolony, kiedy dostałem od Państwa pierwszy telefon z pytaniem, czy u mnie wszystko w porządku. Pamiętam, że opowiadałem wszystkim dookoła, że to niespotykane, aby tak się troszczyć o drugiego człowieka. Czułem się ważny i było mi miło. Akurat ja nie potrzebowałem za bardzo Państwa pomocy, ale liczył się gest! Korzystałem
z próbek. Doradzaliście mi przez telefon, jakie rozwiązania mogę jeszcze przetestować. I chociaż zostałem przy najbardziej podstawowych modelach, to dobrze było mieć taką możliwość.

Bardzo dziękujemy za miłe słowa, dla nas taka opinia to najlepsza motywacja do pracy. A co Pana zmotywowało i pomogło dojść do sprawności po operacji?

Z pewnością miłość do aktywności fizycznej – uwielbiam długie wędrówki, spacery, jazdę na nartach, sporty wodne. Zawsze trudno było usiedzieć mi w miejscu i to się nie zmieniło. Nawet gdy odpoczywam na działce to znajduję sobie jakieś zajęcie wymagające ruchu. Również dzisiaj, przed naszą rozmową, mam już za sobą 17 kilometrów marszu. Kiedy rozpoczynałem moją karierę zawodową, wtedy jako nauczyciel wychowania fizycznego, starałem się propagować hasło „Ruszaj się, bo zardzewiejesz”. To hasło jest dla mnie aktualne do dzisiaj. Myślę, że można śmiało powiedzieć,
że potrzeba ruchu sprawiła, że tak szybko doszedłem do siebie po operacji.

Co poradziłby Pan osobom świeżo po operacji? Klucz do szybkiej rekonwalescencji to właśnie aktywność fizyczna? 

Tak! Koniecznie wracać do aktywności fizycznej tak szybko, jak to możliwe! Nawet zwykłe spacery na świeżym powietrzu będą idealne. Wszystkim po operacji wyłonienia stomii chciałbym poradzić, aby pogodzili się z tym, co się stało i nie postrzegali siebie jako osoby chorej. Aby starali się samodzielnie zmieniać sprzęt stomijny. Równie istotne jest pozytywne nastawienie do życia, które dalej trwa, nie skończyło się na diagnozie czy operacji! Mam wrażenie, że często po operacji mamy bardziej blokady psychiczne niż fizyczne – ale z każdą blokadą trzeba walczyć.

Bardzo praktyczna zachęta! To, że Pan nie stroni od aktywności fizycznej to już wiemy, ale czy w jakiś odpowiedni sposób zabezpiecza Pan woreczek. Czy zdarzają się awarie?

Oczywiście zdarza się, że woreczek czasami się odklei. Jeśli sprzęt zmieniamy prawidłowo, nie spiesząc się, a skórę wokół stomii uda się dokładnie umyć i wysuszyć, to ryzyko awarii jest znikome. Nigdy nie zabezpieczałem worka
w specjalny sposób. Przykładam się do zmiany sprzętu, która odbywa się co dwie doby i staram się regularnie opróżniać woreczki – to mi wystarcza. Sprzęt wytrzymuje aktywność fizyczną, a nawet kąpiele w jeziorze.

Co dwie stomie to nie jedna. Jak pogodzić wygodę z dyskrecją przy dwóch woreczkach na brzuchu?

Szczerze mówiąc nie dbam o dyskrecję w jakiś specjalny sposób, bo worki, z których korzystam są już wystarczająco niewidoczne pod ubraniem. Dodatkowo, sprzęt pozwala na to, aby kranik był schowany w dedykowanej
kieszonce, a sam woreczek krótszy. Dzięki temu ujście nie uraża skóry. W sezonie letnim wystarczy mieć luźne ubranie. Jedynie w sytuacjach intymnych korzystam z szerokiego pasa z gumy, zapinanego na rzepy – to pozwala
mi całkowicie zapomnieć o sprzęcie.

Czy jest jakiś środek do pielęgnacji skóry wokół stomii, bez którego nie wyobraża sobie Pan zmiany sprzętu? 

Miałem ostatnio taką sytuację, że na skórze wokół stomii zrobiła się niewielka rana. Oprócz tego, że zmieniałem woreczek częściej, to odkryłem bardzo fajny produkt – zielone gaziki z żelem ochronnym. Po aplikacji wrażliwe miejsce bardzo piekło, jednak widziałem jak tworzy się bariera, która pomaga odseparować skórę od treści moczowej
i zapobiega ewentualnym nadkażeniom. Po czterech dniach po rance nie było śladu. Obecnie używam tego produktu przy każdej zmianie.

Jakie są Pana zdaniem cechy idealnego worka urostomijnego? 

Moim zdaniem idealny worek nie uczula skóry, nie powoduje podrażnień. Ta cecha jest nawet ważniejsza niż mocny klej. Modele, których ja używam są hipoalergiczne. Kolejna kwestia – worek powinien być świeży. Nie warto robić zapasów worków, lepiej odbierać je ze sklepu na bieżąco i mieć pewność, że klej nie jest zaschnięty.

Czy mógłby Pan opisać swoją rutynową wymianę sprzętu?

Doszedłem do wprawy i na zmianę worków potrzebuję 5 minut co dwie doby. Zmiana odbywa się na stojąco. Woreczki opróżniam, po czym myję dokładnie ręce. Po odklejeniu przylepca, dreny urostomijne wkładam w puste opakowania (takie tuby po tabletkach musujących), które są podtrzymywane przez gumkę od bielizny. Dzięki temu całą skórę wokół drenów mogę umyć (korzystam ze zmywacza w chusteczkach), zaizolować (za pomocą zielonych chusteczek)
i z łatwością przykleić nowy przylepiec. W moim przypadku akurat nie ma konieczności wycinania otworu.

Czy stosuje Pan jakąś profilaktykę przeciw infekcjom układu moczowego? 

Bardzo ważna jest dla mnie higiena rąk. Gdy zmieniam sprzęt jestem zajęty tylko tym. Mam też środek odkażający, który zawsze aplikuje na skórę w okolicy drenu urostomijnego. Oczywiście regularna wymiana worka, co dwie doby, też ma kolosalne znaczenie. I to właściwie cała profilaktyka.

 

 

Przeczytaj także...

Comments are closed.